Od kilku lat rynek wózków widłowych w Polsce systematycznie się rozwija. Dotyczy to zarówno widlaków nowych, jak i używanych. Wśród nowości na polskim rynku trzeba wymienić wózki widłowe chińskich firm - Baoli i Lyson, włoskie Cesaby (silniki Toyoty)i angielskie Nexeny (napęd Nissana). Nowością Nissana jest seria GTX (diesle i LPG). Wózki te mają np. system ograniczenia ryzyka oparty na układzie powrotu do biegu jałowego. Jak przedstawiają się ceny używanych widlaków? Przedstawiamy to na przykładzie takich producentów jak: Mitsubishi, Linde, Dawoo, Hyster, Still i Toyota.
Według sondowanych sprzedawców w tym roku sprzeda się więcej niż 10 tys. widlaków (tyle wyniosła sprzedaż w 2007 roku). Na rynku pojawia się sporo nowych modeli i marek, a dystrybutorzy proponują coraz ciekawsze rozwiązania dotyczące kredytowania zakupu i dzierżawy maszyn.
Długa lista nowości
Nowe marki to Baoli i Lyson. Obie mają chiński rodowód. Do Polski maszyny trafiły dzięki firmom Waryński Trade z Warszawy oraz Lemarpol z Andrychowa (woj. małopolskie). Gama obejmuje zarówno tradycyjne wózki spalinowe, jak i maszyny napędzane LPG oraz elektryczne. Klientów przyciągają głównie niskimi cenami, a także podzespołami markowych producentów (np. silniki Nissana oraz Mitsubishi).
Nową na polskim rynku marką jest też włoski Cesab. - To oryginalny włoski produkt, tyle że bazujący na podzespołach Toyoty - mówi Grzegorz Adamczyk z gliwickiej firmy Widlak-Kompleks, będącej importerem wózków marki Cesab. Szeroka jest zwłaszcza gama widlaków z napędem elektrycznym (Bit, Blitz, Centauro, Mac i Ecop), są też wózki gazowe Drago.
Za pośrednictwem wrocławskiej Lift-Techniki Plus trafiły do Polski maszyny angielskiej marki Nexen (z motorami Nissana). - Największym walorem jest wytrzymałość oraz prostota obsługi - mówi Andrzej Ściana (Lift-Technika Plus).
Nowym tworem na naszym rynku jest Manuloc Polska, czyli przedstawicielstwo wielkiej europejskiej firmy zajmującej się sprzedażą i wynajmem wózków.
Także wśród od lat obecnych u nas marek nowości nie brakuje. Novum Nissana jest seria GTX (diesle i LPG). Wózki te mają np. system ograniczenia ryzyka oparty na układzie powrotu do biegu jałowego. Jest uruchamiany w momencie opuszczenia fotela przez operatora, gdy wózek jest na biegu. W ciągu trzech sekund rozłącza on funkcje jazdy przód/tył w skrzyni biegów, zapobiegając dalszemu przemieszczaniu wózka. Jest też układ blokady masztu. Automatycznie zatrzymuje funkcje jego podnoszenia i pochylania w chwili opuszczenia fotela przez operatora.
To jest przyszłość
Rynek urządzeń pracujących na otwartej przestrzeni zdominowany jest przez typowe maszyny spalinowe, a także gazowe (LPG) o udźwigu 1,5-5 t, wewnątrz obiektów stosuje się głównie wózki elektryczne (najczęściej o udźwigu do 2 t). Na panewce spaliła próba upowszechnienia napędu na sprężony gaz ziemny (CNG), stacji tankowania tego rodzaju paliwa jest ciągle w Polsce za mało, a na tradycyjnym wózku nie ma zbyt dużo miejsca do tego, aby zamontować w miarę pojemne zbiorniki na gaz ziemny. Nie oznacza to, że nowych źródeł napędu brak. Ciekawostkę stanowi np. wózek Still RX 70, którego spalinowo-elektryczny napęd wykonano w technologii hybrydowej. Wykorzystano tzw. zasadę przenoszenia siły. Jeśli nie ma dużych obciążeń, aktywowany jest napęd elektryczny. Nie trzeba go specjalnie ładować, czyni to motor spalinowy podczas swej normalnej pracy. Podobne rozwiązania planują upowszechniać również inni producenci widlaków, m.in. Toyota oraz Jungheinrich.
Ostatnia z wymienionych firm wprowadziła natomiast na rynek wózek widłowy z obrotową kabiną. Chodzi głównie o zwiększenie walorów użytkowych maszyny, a konkretnie ułatwienie operatorowi widoczności przy transporcie np. kilku palet. Nierzadko, jadąc do tyłu, operator zmuszony jest pokonać odcinek mierzący kilkadziesiąt metrów. W takim wypadku przy stosowanej tradycyjnie kabinie wózka pole obserwacji jest mocno ograniczone.
Spore nadzieje mają też producenci i dystrybutorzy tzw. wózków wielokierunkowych (np. Terra Jumbo), przydających się szczególnie w pracy w trudnych warunkach, np. w magazynach materiałów budowlanych.
Coraz więcej klientów (sprzedaż w ciągu roku podwaja się) jest zainteresowanych tzw. wózkami terenowymi (np. Mast, Manitou) czy też widlakami przeznaczonymi do pracy w obiektach, w których występuje np. zagrożenie wybuchowe (przemysł farmaceutyczny, chemiczny, paliwowy, lakiernictwo). Pojazdy pracujące w takich warunkach są potencjalnym źródłem zapłonu od iskry, rozżarzenia, rozgrzania, a muszą być zaopatrzone w specjalne zabezpieczenia układu napędu, elektrycznego i oświetlenia.
Używki ciągle w modzie
Nadal sporym powodzeniem cieszą się wózki używane. W zgodnej opinii sprzedających do głównych kryteriów decydujących o wyborze należą: marka, sieć serwisowa i możliwości techniczne maszyny. Klienci pytają głównie o używki marki Linde, Nissan i Toyota. Wiele firm mających w swej gamie maszyny nowe oferuje też wózki używane. Pojawiają się nowe formy pozyskania maszyn (np. dzierżawa), a wózki używane przed trafieniem do klienta są zazwyczaj gruntownie odnawiane. Jak podkreślają np. w firmie Techtrans z Elbląga (woj. warmińsko-mazurskie) specjalizującej się w rewitalizacji wózków widłowych (w stałej ofercie ma 150-200 wózków), takie odnawianie ma dodatkowy walor: pozwala na skonfigurowanie wózka z montażem odpowiedniej kabiny, masztu, obrotnicy czy oświetlenia. Praktycznie wszystko wygląda zatem tak samo jak przy zamawianiu nowego pojazdu.
trzy pytania do... Wiesława Sułka z firmy Manuloc Polska (Stąporków, woj. świętokrzyskie)
- Manuloc Polska to nowy twór na naszej mapie dystrybutorów wózków widłowych...
- Tak, ale na rynku europejskim firma jest znana. Od czterdziestu lat działa w branży, roczne obroty wynoszą ok. 200 mln euro. Zajmuje się nie tylko sprzedażą nowych i używanych widlaków, ale również różnego rodzaju usługami. Kompleksowo pomagamy w serwisowaniu wózków, dobieramy najlepsze rozwiązania w ich eksploatacji, staramy się ograniczać czas przestojów. Stwarzamy szanse pozyskania wózków bez potrzeby posiadania dużych środków własnych.
- Czyli wynajem? Czy taka działalność ma szansę sprawdzić się również na polskim rynku?
- Z pewnością. Wiele polskich firm nie ma przecież wolnych środków na zakup nowego sprzętu, a jednocześnie w Polsce parki wózków widłowych bywają ciągle dość przestarzałe. Wynajem krótko- czy długoterminowy może być dla takich firm bardzo korzystny. Otrzymują nowy wózek bez potrzeby wydatkowania dużych kwot, płacą tylko za wynajem. W sytuacji, gdy tak sporym problemem staje się znalezienie operatorów widlaków, istotne jest też to, że za naszym pośrednictwem można wynająć maszynę wraz z operatorem.
- Co czeka polski rynek wózków widłowych?
- Z pewnością będzie podobnie jak w krajach Europy Zachodniej. Wózki widłowe to środki ułatwiające pracę, służące ograniczeniu kosztów. Wygrywać będą ci, którzy potrafią je optymalnie wykorzystać. Coraz więcej firm będzie oddawać swe parki widlaków pod opiekę fachowcom potrafiącym zadbać o kompleksową obsługę. Coraz częściej zarządzanie flotą wózków widłowych będzie zlecane podmiotom zewnętrznym.
Mitsubishi FG20 |
LPG |
1980 |
2.000 kg |
14,2 tys. zł |
Linde H50D |
diesel |
1995 |
5.000 kg |
74,0 tys. zł |
Daewoo D20S-2 |
diesel |
1996 |
2.000 kg |
25,0 tys. zł |
Hyster 2.50 XM |
LPG |
1999 |
2.500 kg |
35,0 tys. zł |
Still R50-12 |
elektryczny |
1999 |
1.200 kg |
29,0 tys. zł |
Daewoo G25S-3 |
LPG |
2000 |
2.500 kg |
33,0 tys. zł |
Linde H30D |
diesel |
2004 |
3.000 kg |
120,0 tys. zł |
Toyota 7FG15 |
LPG |
2006 |
1.500 kg |
57,0 tys. zł |
źródło: sprzedawcy |