Wiadomości z rynku

poniedziałek
30 grudnia 2024

Odzyskają w sądzie co stracili na granicach

Przewozy i logistyka
08.02.2008 00:00:00
Jeśli z powodu strajku celników na wschodniej granicy twoje auta stały bezproduktywnie na granicy, składaj do właściwego urzędu celnego wniosek o odszkodowanie, a jeśli tam roszczenie odrzucą, zakładaj sprawę w sądzie. - Są duże szanse na wygraną - twierdzą prawnicy ze Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Warszawie.
Gotowy wniosek o takie odszkodowanie można znaleźć już w internecie na stronie ZMPD (link: http:// www.zmpd.pl/aktualnosc. php?akt_id=2097).
Protest ze śmiercią w tle
Przypomnijmy tło wydarzeń z drugiej połowy stycznia. Celnicy, zniecierpliwieni faktem, że rząd nie spełnia wcześniej zgłaszanych postulatów, w tym płacowego (podwyżka wynagrodzeń o 1.500 zł), organizują strajk włoski. Masowo brali urlopy i załatwiali sobie zwolnienia lekarskie. Cel - zablokowanie granic poprzez masową absencję - został osiągnięty. Nie miał kto odprawiać samochodów ciężarowych przekraczających polską granicę, czyli granicę Unii Europejskiej z trzema państwami nienależącymi do Wspólnoty oraz w terminalach promowych. W efekcie po polskiej stronie granicy w ciągu tygodnia wytworzyła się ogromna kolejka, licząca w szczytowym okresie 9 tys. tirów. Podobna sytuacja była po drugiej stronie granicy: na Ukrainie i na Białorusi. Uwięzieni kierowcy gotowali posiłki, rozpalając na poboczach ogniska. Dwóch straciło życie. Polski szofer z Radomia, czekając w kolejce, umarł na zawał, a Ukrainiec, który dogrzewał się w kabinie auta, poniósł śmierć wskutek zwarcia w instalacji.
Dopiero 30 stycznia, na granicach drgnęło i kolejki zaczęły rozładowywać się.
Milionowe straty
Straty są ogromne. Przyjmując, że dzień pracy tira to od 1.000 do 1.500 zł dochodu, właściciele 9 tys. uwięzionych pojazdów każdego dnia tracili sporo grosza. W sumie 9-15 mln złotych dziennie. Szoferzy - znaczną część zarobków, bo gros ich wynagrodzeń stanowią gratyfikacje za przejechane kilometry lub procent frachtowego. Co gorsza, pojawia się też kwestia, kto zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za przeterminowanie towaru, niedowiezienie na czas, utracone korzyści itp. Tylko białoruskie firmy, eksportujące towary na Zachód, miały do 29 stycznia stracić wskutek protestu celników 32 mln dolarów.
Mamy tiry i...
Tymczasem Ogólnopolski Związek Pracodawców Transportu Drogowego najpierw zapowiadał zablokowanie tirami Warszawy w celu wymuszenia na rządzie szybkiego rozwiązania tej sytuacji, a potem z dnia na dzień tę blokadę odwlekał.
- Załatwiliśmy, że zezwolenia na transporty między Polską a Rosją, Ukrainą i Białorusią, których ważność upływa z końcem stycznia, są przedłużone do połowy lutego - tłumaczył nam 29 stycznia Piotr Grześ, dyrektor biura w centrali Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego.
Nie wszyscy jednak są zadowoleni z ugodowości szefów organizacji przewoźniczych. Andrzej Majewski z Łódzkiego Stowarzyszenia Spedytorów i Przewoźników Międzynarodowych uważa, że żałoba żałobą, ale protest powinien się odbyć: - Z całym szacunkiem, ale każdego tygodnia na kiepskich polskich drogach ginie średnio po 100 osób i nikt z tego powodu jakoś nie ogłasza żałoby. Moim zdaniem koledzy dali ciała. Trzeba było zorganizować protest, żeby uświadomić rządzącym, jakie mogą być skutki nieodpowiedzialnej polityki i przy okazji załatwić kilka innych spraw.
Kto zapłaci za strajk?
Przewoźnicy nie wnikają w to, kto ma rację w sporze celnicy - rząd. Za istotniejszą uważają kwestię, czy i kto zrefunduje im straty spowodowane przez strajk. Prawnicy ze związku Międzynarodowych Przewoźników Drogowych przygotowali już wzór wniosku o odszkodowanie za straty oraz utracone korzyści, których "wyłączną przyczyną jest bezczynność organów administracji publicznej, bezprawna w świetle obowiązujących norm prawa krajowego i wspólnotowego". Pisma z nagłówkiem "wezwanie przedsądowe" i zakreślonym terminem na odpowiedź (7 dni!) należy kierować do urzędów celnych zawiadujących przejściami granicznymi, przed którymi utkwiły konkretne pojazdy oraz do wiadomości ministra finansów. Po siedmiu dniach, w przypadku odmowy albo braku odpowiedzi, przewoźnik może skierować sprawę do sądu przeciwko Skarbowi Państwa, reprezentowanemu przez te urzędy. Dopiero tu pojawią się koszty: kilka procent wartości roszczenia.
"Już dzisiaj trzeba rozpocząć gromadzenie dokumentacji - informuje ZMPD w instruktażu, jak dochodzić odszkodowań za przestój na granicy spowodowany protestem celników. - Powinna ona wykazywać zarówno poniesione straty (wynagrodzenie kierowców, koszty paliwa, serwisu, inne koszty stałe, kary umowne), jak i wartość utraconych korzyści (zlecenia, które wskutek protestu nie zostaną zrealizowane, utraceni kontrahenci, itp.). Istotną rolę może odegrać pełna dokumentacja przychodów i rozchodów za ostatnie trzy miesiące."
Bo nie było wyjścia
Zdaniem Stanisława Lorenca, wiceprzewodniczącego OZPTD, jest prawie pewne, że wyroki będą korzystne dla przewoźników. Nawet bowiem gdyby bardzo się starali, nie byliby w stanie zmniejszyć strat (to bada sąd w każdej sprawie odszkodowawczej). Dotyczy to zwłaszcza zarzutu, że zamiast tkwić bezczynnie przez wiele dni przed przejściami granicznymi np. między Polską i Ukrainą, mogą nadłożyć drogi i wykorzystując swobodę ruchu w obrębie strefy Schengen, wjeżdżać na Ukrainę przez Słowację.
- To niemożliwe prawnie, bo większość naszych przewoźników ma zezwolenia tylko na ruch dwustronny i przez Słowację ukraińscy celnicy by ich nie wpuścili. Może gdyby doszło do uzgodnień między rządami Polski i Ukrainy na najwyższej półce, sprawę udałoby się załatwić, ale jakoś nikt z rządu na to nie wpadł. Poza tym ci, którzy utknęli w kolejkach i tak nie mogli zawrócić.
Jak dodaje wiceprzewodniczący OZPTD, związek udzieli pomocy prawnej przewoźnikom walczącym o rekompensaty za strajk celników.
OCP: Przewoźnicy nie ponoszą odpowiedzialności
Protest celników może powodować także inne perturbacje: nadawcy ładunku, który w wyniku przestoju na granicy nie dotarł do odbiorcy na czas albo uległ zepsuciu (np. towary spożywcze przewożone w chłodniach itp.), mogą próbować kierować roszczenia do przewoźników za nieterminowe wykonanie usługi przewozowej. Co wtedy?
Według Mirosława Siecha z firmy ubezpieczeniowej Lutz Assekuranz w Warszawie, wyspecjalizowanej w ubezpieczeniach przewoźniczych, roszczenie byłoby niezasadne, bowiem w takiej sytuacji przewoźnik nie ponosi odpowiedzialności za stratę i owo roszczenie powinno być adresowane do Skarbu Państwa. Ponadto większość ubezpieczycieli sprzedających polisy ubezpieczenia Odpowiedzialności Cywilnej Przewoźnika zastrzega w warunkach umowy, że nie przejmuje odpowiedzialności za szkody w ładunku, zaistniałe wskutek strajków, manifestacji, działań wojennych itp. - Innymi słowy, w przypadku roszczenia od zleceniodawcy przewoźnik będzie musiał sobie radzić sam, chyba że będzie miał OCP w wariancie rozszerzonym o opcję odparcia roszczeń nieuzasadnionych. Wtedy reprezentowanie go przed sądem bierze na siebie ubezpieczyciel - wyjaśnia M. Siech.
Zapytaj prawnika
Jeśli jesteś przewoźnikiem lub kierowcą i masz pytania natury prawnej, związane z konsekwencjami protestu celników, np. odnośnie do rekompensaty za straty lub uciążliwości, zadzwoń do nas. Doradzimy, co i jak zrobić. W piątek, 15 lutego, w godzinach 17.00-18.00 organizujemy redakcyjny dyżur prawnika Roberta Walczaka z poznańskiej Kancelarii Prawnej Myszkowski & Walczak, wyspecjalizowanej w prawie transportowym. Będziemy czekać razem z ekspertem pod nr tel. 061 878 01 65. Pytania przyjmujemy już od dziś pod nr tel. 602 158 736 lub elektronicznie pod adresem: barnowski@ct.com.pl.
Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.